Kategorie
Podcast

Polska na minus

Zachęcam do wysłuchania drugiej części mini-cyklu poświęconego Polsce. Moje wrażenia z pobytu w Polsce. Dzisiaj wszystko co mi się w Polsce nie podoba, czym jestem negatywnie zaskoczony. Czekam na Wasze opinie o fotoradarach na drogach. Zapraszam do słuchania.

Polskie Detroit 302 | 26:57 | 24.7MB

[podcast]http://traffic.libsyn.com/polskiedetroit/PD302-2011-07-29.mp3[/podcast]

Kilka zdjęć z Polski (do dwóch ostatnich odcinków):

16 odpowiedzi na “Polska na minus”

Jak zwykle bardzo miło się słuchało. Zaciekawiło mnie to publiczne sikanie. Jestem z Poznania i szczerze mówiąc jeszcze ani razu nie zdarzyło mi się zobaczyć czegoś takiego.

To samo dotyczy reklamówek. Od jakiegoś czasu wielką rzadkością jest zobaczyć kogoś idącego ulicą z reklamówką. Oczywiście nie mówię tu o ulicy ze sklepu do samochodu.

Mięso na steki jest słabo dostępne, bo nie są w Polsce w ogóle popularne, przynajmniej w moim odczuciu.

Napiwków się generalnie nie daje. Jest to następna bardzo mało popularna działalność, aczkolwiek wydaje mi się, że pomału staje się coraz częstsza.

Fotoradary to bardzo dochodowa rzecz, pomimo jak dobrze zauważyłeś wielu informacji na drodze, że takowy się znajduje. Jest w Polsce gmina, której ok. 80-90% dochodów jest z mandatów – zdjęć z fotoradarów.
Wielu po prostu nie robi sobie nic z tego i dalej jedzie tak samo szybko.

So true, czyli świetny, zyciowy odcinek. Łukasz, nie daj się ssssmutasom i obszczymurkom. NIestety to w wiekszosci prawda, nawet wszsystko ci mowiles…

Ty dasz radę, ale małego chron przed syfem w naszym pięknym kraju…

pozdrawiam i trzymaj sie….

ff

Jestem kelnerem w pewnej krakowskiej restauracji przy rynku i jeśli chodzi o wydawanie reszty: wiadomo ze większe szanse na napiwek są jak sie wyda drobno ale cieżko jest przez cały dzień tak wydawać gdy znaczna większość ludzi płaci dużymi banknotami 100 czy rzadziej 200 pln. Zawsze mam przy sobie od początku dnia ok. 200pln w drobnych ale ten zapas kończy sie po kilku godzinach. Tak przy okazji: zauważyłem ze Amerykanie na tle narodów europejskich wychodzą na bardzo rozrzutnych jeśli chodzi o napiwki. Pozdrawiam.

                   Witam,

                   Po przesłuchaniu odcinka Pańskiego podcastu pt. „Polska na minus”, chciałbym przedstawić Panu moją opinię dotyczącą niektórych „minusów”.

                   Poruszył Pan temat słabego dostępu do Wi-Fi w Polsce. Owszem nie ma go wszędzie, jednakże powstaje wiele nowych miejsc z darmowym dostępem do sieci. Zdecydowanie się zgadzam, że pytanie się kelnera o hasło jest niedorzeczne. Ja zawsze szukam go na drzwiach restauracji, ale prawie nigdy go tam nie ma, w przeciwieństwie, np. do Francji, gdzie jest to dosyć częste. W McDonald’s nie można wchodzić na niektóre strony internetowe (też w Stanach Zjednoczonych), jak np. allegro.pl lub inne serwisy aukcyjne, ponieważ restauracja w przypadku złamania prawa przez użytkownika ich Hot Spotu, będzie wmieszana w ten proces. Nie wiem, czy Pan próbował się podłaczyć w Warszawie na Trakcie Królewskim do publicznego Hot Spot’u, ale w każdym razie polecam. Ogólnie w Warszawie z tym Wi-Fi nie jest tak źle, bo np. w Paryżu znalezienie go graniczy z cudem, a odblokowany jest wyłącznie w Starbucks i McDonald’s, ale jego prędkość nie należy do najlepszych…

                   Kolejnym ciekawym tematem są parkingi. Faktycznie, z zaparkowaniem w dużych miastach jest kłopot, ale nie w tym tkwi problem… Chodzi o to, że w mieście zbyt dużo ludzi korzysta z samochodów, zamiast komunikacji miejskiej, skuterów, czy rowerów. We wszystkich stolicach w zachodniej Europie jest jeszcze mniej miejsc parkingowych i ludzie przyzwyczaili się do korzystania z wyżej wymienionych środków lokomocji. To kwestia przestawienia się. Dla osoby mieszkającej w USA może się to wydać dziwne, bo parkingi są tam wszędzie i do tego dosyć duże, ale w Europie jest inne podejście do tej sprawy.

                   W głowie utkwił mi temat osób powszechnie nazywanych „żulami”, w kontekście braku reakcji odpowiednich służb, na ich przesypianie całych dni w parkach na ławkach. Straż Miejska nie ma dużego pola do popisu, ponieważ nie mogą wylegitymować takiego człowieka, gdyż najczęściej wcale nie posiada dowodu osobistego. Muszą go zawieźć do izby wytrzeźwień, a stamtąd do noclegowni. Po jednej nocy taka osoba wynosi się z tej noclegowni do parku, gdyż ma potrzebę napicia się taniego alkoholu i cykl się powtarza… Do momentu, w którym taki człowiek nie chce pomocy, nikt mu jej nie zaoferuje na siłę.

                   Zastanawiała Pana kwestia znaków informujących o fotoradarach, po co istnieją. Otóż chodzi o to, że taki radar ma limit ok. 200 zdjęć, a pliki z tymi zdjęciami są przejmowane „ręcznie” przez odpowiednie służby jedynie co kilka dni. Gdyby nie takie tabliczki, to radar, np. byłby aktywny przez 2 dni, a przez 3 dni pełen zdjęć, czyli nieaktywny. Tablica informacyjna, także powoduje, iż większość ludzi hamuje, aby jechać w dozwolonej prędkości, czyli teoretycznie bezpieczniej.

                   Uwielbiam Pański podcast, a ostatnie odcinki o Polsce, pozwoliły mi spojrzeć na nią z innej perspektywy. Za to dziękuję!

Ten cykl plusy i minusy bardzo fajny. Minusy niestety są prawdą, choć w Rzeszowie gdzie mieszkam jest darmowy internet w całym mieście generalnie. Projekt nazywa się Resman.pl
Na trasie też nie jest źle, na prawie każdej stacji benzynowej, a zwłaszcza tam gdzie parkują TIR-y jest darmowe WIFI.

Obszczymurki to klasyka, a napiwki nie są naszym sportem narodowym. Ja daję gdy obsługa jest miła i dba o stolik, a to niestety nieczęsto się zdarza.

Fotoradary – to takie maszynki do robienia kasy, z bezpieczeństwem na drodze mają mniej wspólnego.

Uwielbiam komentowanie polskiej rzeczywistości przez tych, co jeszcze parę lat temu tu żyli na co dzień, a teraz udają, że nie znali nigdy innej rzeczywistości niż amerykańska, względnie inna zagraniczna.

Bywam w Stanach kilka razy w roku, co prawda nie w Detroit, ale w innych dużych miastach i tyle żulerii ile tam widuję na ulicach, w Polsce nie widziałem nigdy. Pomijam kwestię wyglądu, ale smród jaki roztaczają wokół siebie, czasem wręcz otwarte zakażone rany na nogach czy rękach i jakoś policja się tym nie przejmuje, a widok murzyna, który zamiast butów ma przywiązane sznurkiem tekturki do stóp nie jest czymś nadzwyczajnym. Jak zatem widać, nie tylko w Polsce…

Powszechność internetu WiFi- Stany są pod tym względem specyficzne. Proponuję wycieczkę do Niemiec, Francji czy Włoch i od razu gratuluję sukcesów w szukaniu darmowego dostępu do sieci bez problemów.

Po co są znaki przed fotoradarami? Z bardzo prostego powodu – wystarczy trochę pomysleć. Fotoradar w swoim zamyśle ma być środkiem prewencyjnym, a nie karnym. Powinien zatem stać w takim miejscu, gdzie kierowcy bezwzględnie powinni zwolnić, bo np. jest przejście dla pieszych. Właśnie dlatego niedawno zaczęła obowiązywać ustawa, która zabrania gminom ustawiania radarów nastawionych tylko na „trzepanie kasy”. Oczywiście można się tego dowiedzieć z internetu, tak powszechnego w Stanach, tylko po co się wysilać i szukać informacji, jak łatwiej powydziwiać na były rodzinny kraj i pozgrywać światowca, prawda?

Jedno słowo odnośnie komentarza Michała – w Poznaniu fakt, napiwki dają na ogół tylko przyjezdni, ale to domena Poznania i Poznaniaków, w innych miastach napiwek, choćby skromny jest normą.
A co do hojności amerykańskich turystów w Krakowie – w wielu miejscach w USA kelnerzy praktycznie nie mają żadnej stałej pensji (nie licząc jakiejś absolutnie groszowej stawki) i ich podstawowym źródłem dochodów są właśnie napiwki, stąd ich spora wysokość….

A ja się uśmiecham do ludzi! (Przynajmniej jak nie jestem porządnie wkurzony… ;) A tak poważnie to nasze „narodowe przygnębienie” jest absolutnie faktem i zapewne jest spowodowane dziesiątkami powodów z pogodą włącznie (która w ostatnich dniach może i jest powodem głównym), ale w każdym razie ile by tych powodów nie było zawsze warto do Pani Kasjerki, Pana Kierowcy itd. się uśmiechnąć i powiedzieć coś miłego, w 90% nawet Panie w Urzędach odwdzięczają się tym samym ;)(sprawdzone!)

Pozdrawiam i dzięki za audycję!

Fotoradary w Polsce nie są po to, aby ścigać ludzi którzy za szybko jeżdżą, do tego jest policja. Są w miejscach postawione, gdzie np są niebezpieczne zakręty, szkoły itd.
Są dobrze widoczne, żeby kierowca zwolnił dokładnie w tych miejscach, więc pełnią tą samą funkcję co progi zwalniające.
Dlatego duża część fotoradarów są tylko atrapami.

Poruszyłeś temat brudu i pyłu na ulicach miast. Jest to spowodowane głównie tym, że w czasie zimy nie odśnieża się chodników i
ulic w taki sposób jak należy, lecz służby miejskie i administracje osiedli sypią tony
piachu, który po zimie nie zostaje uprzątnięty. Jeśli chodzi o przeklinanie na ulicach i sikanie, jest to powszechne zjawisko i wynika ze zwykłego braku kultury ludzi. Dochodzi to tego jeszcze powszechny wandalizm wszystkiego, co da się zniszczyć ( budki telefoniczne, ławki, klatki schodowe , elewacje budynków, przystanki itp. Jest ogólny brak poszanowania prawa i własności gdzie tylko nie spojrzeć. Ludzie pala papierosy na dworcach gdzie jest wyraźny zakaz, nie korzystają z pasów bezpieczeństwa w samochodach, przechodzą przez jezdnię na czerwonym świetle nawet jak w pobliżu stoi radiowóz policyjny, piją alkohol na ulicach. To banalne przykłady, ale wszystkich negatywnych zjawisk nie sposób wyliczyć. Skala patologii społecznej w Polsce jest tak ogromna, że normalnego człowieka , lub przyjezdnego z obcego kraju może doprowadzić do frustracji.Przyczynami są bieda, alkohol lejący się strumieniami bez żadnej okazji, brak wychowania w domach. Kary za wykroczenia są natomiast tak niskie, że wzbudzają śmiech, a ściągalność grzywien z mandatów tak mała, że tzw. „lumpy” na ulicach po otrzymaniu mandatu np za sikanie, czy spożywanie alkoholu potrafią podrzeć go ostentacyjnie bez żadnych konsekwencji w obecności funkcjonariusza, który go wystawił. Spotykam się z tym na co dzień gdyż jestem policjantem. Ręce opadają. Pozdrawiam.

Usługodawcom nie zależy na pieniądzach ponieważ mają zbyt małe profity z wykonywanej pracy.
Działalność gospodarcza wiąże się z płaceniem wysokich podatków – w tym składek na ZUS, a sama benzyna do samochodu jest bardzo droga.
Ostatni element to klienci którym też jakoś się nie przelewa (pracując na cały etat często nie starcza pieniędzy na skromne życie).

Przeklinanie, też mi się to nie podoba, szczególnie jak słyszę młode dziewczyny w dosadny sposób opisujące otaczającą je rzeczywistość.
Rzadkie używanie zwrotów grzecznościowych, brak ludzkiej życzliwości to niestety prawda.

Urzędy to miejsca w których czas jakby się zatrzymał, siedzą tam niemiłe biurwy dla których petent jest uciążliwym obowiązkiem.

Brudne ulice, krzywe krawężniki, dziurawe drogi to oznaka biedy.

Publiczne załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych jest czymś nagannym.
Dodam że w Irlandii widziałem gorsze rzeczy, np. pijane kobiety sikające w miejscach publicznych.

PS.Bardzo dobry odcinek Łukaszu.

Co do steków odwiedź koniecznie http://www.podwawrzynem.pl/ – na śląsku, mięso mają z Australii, to rarytas na skale krajową! Ceny adekwatne do jakości.
Steki są popularne, przynajmniej na śląsku, ale z dobrymi stekami jest problem.

Espresso jest zawsze z wodą!!!

Z wydawaniem reszty – tak to masakra.

Ulice brudne i niezadbane, swawola parkingowa, to niestety stała część polskiego krajobrazu.

Toalety i sikanie na „zewnątrz”, pamiętm z Indii, toalety bywały lepiej zadbane niż te niektóre w Polsce. Chociaż jest coraz lepiej.
W dużych miastach ludzie z reguły tego nie robią, w mieścinach wsiach to prawie normalne.

Co do torebek, zgadzam się z tym, czemu ludzie nie mogą kupić materiałowych i korzystać z nich na codzień, ale mniejsza z tym.

Ser – polski ser jest słaby, przynajmniej żółty Ale ja mieszkam w Holandii, więc ja przywykłem do większej palety wyboru/smaków.

Fotoradary – to taki polski sposób na wyciąganie kasy od ludzi, walorów zwiększających bezpieczeństwo to nie ma, [rzynajmnie dla mnie. W polsce brakuje kultury jazdy, ale to inny temat.

WiFi jest słabe, ale w Holandii też nie ma tak dobrze, więc to chyba tak jest w Europie. Moje doświadczenia z Francji i Niemczech są podobne. Po prostu WiFi bywa czasami, w dużych miastach częściej.

Izby wytzrźwień zanikają.

Fajne odcinki. :D / Pozdrawiam

Witam. Na Twoja strone trafilam troche przypadkiem, ale bardzo mi sie spodobala. Nigdy nie bylam w USA, mieszkam obecnie w UK wiec nie moge za bardzo porownywac ale jesli chodzi o niektore sprawy dotyczace Polski i Polakow to zgadzam sie w 100%. Przykladem moze byc to przygnebiajace podejscie do zycia rodakow i to ciagle narzekanie…tutaj w Anglii tak jak w Stanach wszyscy sie usmichaja do siebie, mowia dzien dobry, pytaja jak sie czujesz. Moze nie jest to do konca szczere w niektorych przypadkach, ale cos takiego moze poprawic nastroj, moze sprawic ze poczujemy sie lepiej na codzien. Uwazam ze powinnismy sprobowac to zmienic i czesciej sie usmiechac do siebie nawzajem!

Pozdrawiam autora :)

Tak i mnie razi wulgarność języka na ulicy, chyba najbardziej z naszych wad (obok dróg..).

Nie rozumiem jednak Pańskiego utyskiwania na wścibskość ludzi. Ot, rozmowa z ludźmi ze świadomością, że nigdy się już ich nie spotka Może tak już ma „Polska B”, mieszkam 2/3 roku w Lublinie. Melancholia stepów Wschodu ;). Pozdrawiam.

Krótki komentarz ws. reklamówek.

Dowiedziałem się już z PD że w Detroit mało kto spaceruje po ulicach, więc i tych reklamówek mniej widać.

Pozdrawiam

Bilety MPK to zmora dla kioskarzy i żaden kiosk nie ma obowiązku takich biletów sprzedawać. Jedni liczą, że jak kupisz bilet to kupisz też gazetę, gumę, fajki. Część kioskarzy biadoli, że taki klient zabiera mu tylko drobne. Pozostali piszą kartkę „Brak biletów MPK”.

Sprzedawca z biletu nie ma ani grosza, jeśli je sprzedaje, to tylko dlatego by coś się kręciło na kasie.

dużo „minusów” zależy od miejsca gdzie bywasz w Polsce.
specyficznie, co do wołowiny – w Polsce jest dobra wołowina, tyle że niemal w 100% idzie na eksport.
te Berlińskie steki równie dobrze mogą pochodzić z Polski.
i o ile można łatwo znaleźć smaczne warzywa i owoce, to mięsa i sery są robione z produktów gorszej jakości, bo większość najlepszej idzie na eksport.

sikanie i żule w miastach – podobnie jak w USA w miastach można znaleźć wielu żebraków, którzy umilają sobie czas piciem alkoholu.
dziwię się, że się temu dziwisz.

ceny za usługi – „nie wiem” może wynikać albo z rzeczywistej niewiedzy, albo z obawy, że jak się powie za dużą cenę to będą problemy. w Polsce jest dziwnie – czasem dobry fachowiec wstydzi się wycenić swoją pracę, a czasem partacz ceni się za bardzo.

Wi-Fi i odpowiedzi na e-maile = to generalnie problem europejski. Polska akurat zaczyna się wybijać na tle np Francji czy Włoch. ostatnio chciałem zamówić bilety grupowe na duży festiwal w Belgii, na 5 e-maili dostałem 0 odpowiedzi.
im się nawet nie chce starać ;]

samochody i parkingi – Polska to nie USA.
urbanistyka miast w Europie jest i starsza i ma inne trendy niż USA. w USA jest i tradycja indywidualnego transportu, i pod to projektowano i projektuje się miasta.
w Europie projektuje się pod kątem transportu publicznego.
poza tym Polacy mają jeden z najwyższych wskaźników motoryzacji w Europie, ale miasta rozwijające się po europejsku tego nigdy nie „przetrawią”.

brud i zaniedbane trawniki – problem rozdziału podatków.
centralny rząd zgarnia więcej podatków, i jednocześnie coraz więcej zadań deleguje na samorządy – nie dając na te zadania żadnych pieniędzy. gminy w Polsce czynią prawdziwe cuda aby zrealizować wymagane prawem zadania z coraz mniejszymi budżetami…
ale o ile na tle np. Niemiec jest u nas brudniej, to na tle Francji czy Włoch często jest w Polsce dużo czyściej.

siatki i reklamówki – opłaty za siatki to sprawa prawa unijnego, ale i w USA coraz więcej counties(?)rozważa coś takiego, bodajże w Kalifornii.
poza tym kilkanaście-dziesiąt lat temu wstydem były siatki płócienne (relikt PRL), a reklamówki były symbolem kapitalizmu.
popularność płóciennych toreb rośnie jednak znacznie, w Krakowie naprawdę bardzo mało widać plastikowych toreb.

bilety autobusowe w kioskach nie przynoszą w ogóle dochodu, tak więc kioskarze niechętnie je sprzedają. zwłaszcza kiedy jest spora sieć automatów biletowych (Kraków)

napiwki, reszta, drobne – wymiana i pozyskanie bilonu może być dużym kosztem, także czasowym. poza tym – wydawanie przez kelnera bardzo drobnymi pieniędzmi może być chyba kłopotliwe, a nawet źle widziane przez klienta. jeśli chce się dać napiwek to albo się go po prostu daje albo się mówi do jakiej kwoty kelner ma wydać.
prosta komunikacja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.