Dzisiaj szybko o imprezach muzycznych i lekkie podsumowanie dwócz ostatnich podcastów. Czyli mamy tryptyk. Zapraszam do słuchania.
Polskie Detroit 303 | 35:47 | 32.8MB
[podcast]http://traffic.libsyn.com/polskiedetroit/PD303-2011-08-07.mp3[/podcast]
Kilka zdjęć z Męskiego Grania (zdjęcia: LIVE Sp. z o.o.):
3 odpowiedzi na “Woodstock, Męskie Granie, Plus i Minus”
Lukasz, obydwoje urodziliśmy się w Polsce, i mieszkaliśmy (mieszkamy) za granicą kilka lat. Tam doświadczyliśmy innej kultury, innych zachowań, tych lepszych i tych gorszych. Ale mam wrażenie, gdzie kolwiek będziemy będzie weselej, będzie radośniej. Polska to smutny kraj, jak mówiłeś, żałoba na ulicach i spuszcozne oczy i wieczne marudzenie.
Owszem, też taki troche byłem, ale kiedyś postanowiłem ze chce się zmienić, ze chce coś z tym zrobić. Tak się stało, ze wyjechać się udało i po mimo tego ze Irladnia w której mieszkam (miałęm też epizod niemiecko – holenderski) to jest największa wioska świata, ludzie w piżamach na ulicach oraz brak pozerstwa i kultu pieniądza, sprawia, ze po mimo ze ten kraj jest po prostu prosty i czasem durny nawet, to jednak ludzie są normalni. Ludzcy. W Polsce, choć poziom intelektualny mam wrażenie jest dużo wyzszy, taki średni, to jednak (może 50 lat komunzmu) nastawienie do świata z gruntu negattywne powoduje, że jest jak jest. Miało być super na Euro – no ponoć będzie, ale plany ponoć w 50 % zrealizowane, polityka, któr amyłse jest największą doliną Polski, wciąż wciska się gdzie może. NIe marudz ena Polskę, ale niestety ludzie nie mają luzu. Gonienie za kasą i „pokaż się, a zasta w się” rządzi. To moje odczucia.
Jestem polakiem, ale czasem wstyd mi za to co widze zza miedzy. Czasem z daleka widać po prostu więcej.
Zatem dzięki za te 3 odcinki, one tylko potwierdziły moje/nasze zdanie, że jest lepiej, ale wciąż niewystarczająco. Mentalność jednak wciąż jest dołująca i pogoń za kasą zabija radość zycia.
Na koniec dodam, ze Wracając, mamy nadzieję, że wrócimy do innego kraju, lepszego, naszego kraju. NIestety Łukasz, życze ci jeszcze raz wytrwałości i czasem nie myślenia, bo to pomaga
fi
Aaa zapomniałem napisać, ze uśmiecham się bardzo często (po mimo wady zgryzu), i ilekroć jestem w Polsce, w urzędzie, w birze, w księgarnizagaduuję, uśmiecham się i po prostu staram się nie być smuntnym polasem…
witaj Łukaszu!
dzięki za kolejny odcinek. staram się zaglądać tu i słuchać systematycznie efektów Twojej pracy. na początek mała sprawa techniczna. ten odcinek trwa ponad 35 minut jednak u mnie urywa go po 29.
chciałem się troszkę jeszcze odnieść do plusów i minusów naszego kraju. to fakt ze w naszej mentalności ciąży okres kiedy więcej do powiedzenia u nas miał Wielki Brat ze wschodu. nie będę się rozpisywał i rozwodził podzielę się tylko moją opinią którą podzielają moi rówieśnicy i ludzie z mojego najbliższego otoczenia. szkoda tu pisać o polityce, sądownictwie, regulacjach prawnych, służbie zdrowia i innych dziedzinach życia społecznego które dla większości zwykłych obywateli są czarną magią. może wyjdę na materialistę i to największego kalibru ale wyjaśnię dlaczego moim zdaniem w naszym kraju jest jak jest. dużo mówi się o pogoni za kasą. biedni chcieliby mieć choć trochę bogaci chcą jeszcze więcej. wszystko kręci się tylko wokół pieniędzy. ludzie są przybici, zmartwieni bo trzeba zapłacić za rachunki, kupić żywność, zapłacić ratę kredytu a nie daj Boże jak już coś ze zdrowiem się dzieje niedobrego i trzeba zacząć chodzić po lekarzach(sam u dentysty ostatnio zostawiłem za leczenie kanałowe 2 zębów 1200pln). trudno się więc dziwić że większość ludzi jest smutna, przybita, niechętna itd. cały czas mówię o ludziach którzy maja jakąś pracę bo o frustracji bezrobotnych to powstała już nie jedna magisterka czy doktorat. opowiem o sobie. mam prawie 28 lat. pracuje od 6 w budżetówce i zarabiam 1600 pln na rękę i widoków na więcej nie ma. mieszkam w Polsce poludn-wchodniej w kilkunastotysięcznym miasteczku powiatowym i za główną przyczynę tego że jesteśmy smutnym, przybitym narodem, mało roześmianym i kolorowym uważam fakt że w stosunku do innych krajów mamy zarobki tyle co kot napłakał a szeroko pojęte ceny jedne z najwyższych w europie. daleko nie trzeba szukać przykładów. mieszkam na razie z rodzicami i nie dlatego że chcę ale dlatego ze muszę (oczywiście dokładam się do rachunków i zakupów, sam opłacam internet, telefon itp). chciałem kupić małe mieszkanko ale pani w banku mnie wyśmiała że z moją wypłatą to nawet nie mam się co wygłupiać z wnioskiem kredytowym i kazała poczekać bo podobno mieszkania mają tanieć… w moim miasteczku cena za metr2 to średnio 3200pln a ar działki średnio 15000. a na wynajem mieszkania mnie stać pod warunkiem ze zejdę do jednego posiłku dziennie. a jakież było moje zdziwienie kiedy chciałem przyoszczędzić na wydatkach na utrzymanie auta (17 letni) i chciałem kupić rower na raty (1400pln) i oczywiście system kredytowy w sklepie mnie odrzucił ze względu na małe zarobki i roweru nie dostałem :) teraz troszkę odnośnie rozrywki. najbliższe kino, teatr, filharmonia itp jest oddalone 50km. weźmy np. kino. koszt wypadu dla 2 osób to: dojazd około 32pln, bilety 40pln, popcorn cola ok40 pln, później coś więcej na ząb np w sfinxie50-60pln. także w wersji oszczędnej trzeba na jeden wypad min 150. weźmy pod uwagę ze bilet do teatru czy filharmonii jest o wiele droższy niż do multiplexu. także przy naszych zarobkach samo życie jest cholernie drogie nie mówiąc już o jakiejś małej rozrywce czy wypadzie kulturalnym. dlatego ludzie nie dają napiwków, są smutni, szarzy, maja po prostu zbyt wiele na głowie. strach pomyśleć co by było gdyby nie wyjazdy „na saksy” żeby dorobić. nie wyobrażam sobie jak by wyglądał nasz kraj gdyby nie pięniądze wysyłane do rodzin z zagranicy… te wyjazdy tez maja poza oczywiście swoimi minusami (eurosieroty, rozbite rodziny itp) szereg plusów nie tylko materialnych. wiem to na swoim przykładzie bo urlopy spędziłem w pracy w usa, belgii, holandii, usa. to dzięki takim wyjazdom ludzie uczą się uśmiechać na ulicy, dawać napiwki, zagadać nawet o marnej pogodzie do pani w kiosku czy w zieleniaku. i może większość zostanie dla tej zniesławionej mamony na stałe za granicą ale część z nas wraca i te pozytywne, kolorowe, uśmiechnięte rzeczy sprowadza na nasz grunt. w końcu może uda nam się zlikwidować ten stereotyp Polaka-smutasa, pijaka, złodzieja a Polska przestanie być zaściankiem europy. to wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas samych. i pomimo że mamy naturę narzekaczy co owszem ma swoje usprawiedliwienia przede wszystkim ekonomiczne ale nie dajmy się zwariować :) ja juz po prostu pogodziłem się że nie stać mnie na wypad na żagle, narty czy jakąś nową ciekawa formę aktywności a film muszę obejrzeć w tv albo na komputerze;) i pomimo frustracji rożnymi nawet drobnymi rzeczami starajmy się wprowadzać pozytywne rzeczy z zachodu które jak najszybciej powinny stać się czymś naturalnym i może nasze dzieci będą żyły już i zakładały rodziny w bardziej pozytywnej rzeczywistości i będzie ich stać na kino czy teatr nie 2-3 razy w roku a w miesiącu :) z drugiej strony pamiętajmy również o tym że będąc za granicą to my sami zostawiamy wizytówkę o nas Polakach i naszej ojczyźnie.